Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.
13
LILI

a ona, że było jej za wysoko, uklękła na koszu i zaczęła mu czesać włosy, obracając głowę na wszystkie strony.
— Raz... dwa... dobre dzieci... śliczne dzieci... — szepnęła Korczewska pobłażliwie.
— Scena z Wodewilu! Lili dobrze robi naiwną!
— Pilnuj pani lepiej swojego Jańcia, a nie moich ról! — odpowiedziała spokojnie dziewczyna, czesząc dalej.
— Pani się do mnie nie wtrącaj, ja jestem aktorka na stanowisku. Jańciu, przecież jesteś mężczyzną i pozwalasz krowientom ubliżać swojej siostrze!
— Jańciu! obrońże od apopleksyi żonę swojego brata! — zawołała ze śmiechem Lili — wi-