Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/229

Ta strona została uwierzytelniona.
223
LILI

mniej, jak byłem w tej okolicy. Pamiętam dobrze, że w którymś dworze, gdy przyjechałem tak samo z benefisem, było jakieś zebranie; sprzedałem wszystkie bilety, miałem pieniędzy pełen kapelusz, literalnie pełen kapelusz mi nakładli. Nikt nie liczył, ile dawał. Mój Boże, gdzie to te czasy! — mówił cicho Korczewski i jakiś smutek głęboki, jakby tego umierającego dnia, zaświecił mu w oczach.
— Tak, pamiętam dobrze, grałem wieczorem Franciszka Moora w »Zbójcach«. Co to były za brawa, co za krzyki, co za publiczność! Dobrze grałem, a szczególniej akt piąty... kobiety mdlały; gdy przyszła scena z Danielem, wiesz pan, opowiadanie snu,