Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/233

Ta strona została uwierzytelniona.
VII.

Zakrzewski dowiedziawszy się od Korczewskiej, że Lili przyjechała, poszedł do niej z bijącem sercem.
Już nie pamiętał podejrzeń ani plotek, tylko witał ją z uniesieniem; ale gdy pierwsze wrażenie przeszło, zaczął się jej przyglądać podejrzliwie. Lili była jakąś zmizerowaną, bladą i niewyspaną; oczy miała wpadnięte i zaczerwienione, jakby od płaczu, mówiła cicho, nie podnosząc prawie oczów. Przesuwała się przez pokój bojaźliwie i ciągle ginęła