Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/241

Ta strona została uwierzytelniona.
235
LILI

— Nic, zupełnie nic, trochę mnie tylko głowa boli — odpowiedziała śpiesznie.
— Znużyłaś się zabawą, potem się nie wyspałaś i przez to głowa cię boli.
— Tam się nie bawiłam zupełnie.
— Więc pocóż było siedzieć całe dwa dni? — powiedział z wyrzutem.
Nie odpowiedziała; tylko rumieniec, jak cień, przemknął po jej czole. Zaczęła poprawiać abażur na lampie, a on wstał, ubrał się i wyciągnął rękę na pożegnanie.
— Dobranoc.
— Dobranoc panu! — szepnęła, podnosząc się automatycznie i zaledwie dotykając końcami palców jego dłoni.