Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.
19
LILI

skich, drzwi zatrzasnął i próbował je nawet zamknąć na klucz.
— Czy przez to ma być cieplej? — zaśmiała się Lili.
Kos puścił drzwi i znowu przywarł do pieca, a przypatrywał się Szalkowskiej, która sztywno i ozięble witała się ze wszystkimi, pomijając tylko ostentacyjnie Gałkowską, umyślnie odwróconą do okna.
— Bardzo zimno! — Odezwała się Szalkowska, odwiązując woalkę.
— Tak, chciałem właśnie powiedzieć, że jest bardzo zimno — szepnął śpiesznie Szalkowski, zacierając ręce i odbierając od żony woalkę, boa z szarych brudnych piór i ceratowy płaski kapelusz;