Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/289

Ta strona została uwierzytelniona.
283
LILI

dział, że ona cierpi bardzo i że musi go kochać. Chciał już zawołać na nią, jak dawniej:
— Lili! kochasz, co? — I już powstał i odsuwał parawan, gdy akt się skończył i towarzystwo z gwarem napełniło garderobę.
Zaczęli zaraz grać »Bibińskiego«.
Leon grał bardzo dobrze, bo go podrażniły brawa, jakie dostał na wejście, i to, że ona z nim grała.
W scenie pogodzenia się z żoną był tak słodkim, tak gorąco akcentował miłość, tak doskonale grał, że za kulisami wywołał zdumienie.
— To specyał, to rzepa pieczona taki aktor! — wołał Kos z zachwytem niemal.