Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.
29
LILI

wołała Szalkowska i, przeciągając się ociężale i leniwie, wyciągnęła rękę po wodę, którą jej podawał mąż.
— Skończże Korczewski jeść do stu dyabłów! — zawołał Kos.
— Zaraz, niechże dogryzę ostatniej skórki ze swojego futra!
Postawił garnczek pod kominem, w który natychmiast wsadził łeb Murzyn, wytarł starannie ręce, potem ukrajał kawał chleba i, łamiąc go w długich, kościstych palcach, jadł, chodził i myślał.
— Co będziemy grać? — zapytała Lili prędko, bo już się nudziła.
— Niech się pani wpierw spyta, gdzie będziemy grać i przy czem. Tak, bo niema co, niema gdzie