Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.
32
WŁ. ST. REYMONT

ludzi. Lili miała pełne łez oczy; tak ją wzruszył płacz Gałkowskiej, że, chociaż się gniewały z sobą, podeszła do niej pierwsza i zaczęła coś cicho mówić i ściskać jej ręce, co tak rozrzewniło aktorkę, że chwyciła dziewczynę w ramiona i serdecznie całowała.
Szalkowska tylko siedziała nieruchomo; jej piękna, marmurowa twarz ani drgnęła, a w oczach nie zatlił się najsłabszy promień współczucia; ziewnęła i rzekła:
— Gracie melodramat, a to już nudne. Todziu!
— Dla pani nudne, bo pani masz pieniądze, ale my sobą nie handlujemy! — zakrzyczał chrapliwie Kos, który nie mógł jej darować odmówienia pożyczki.