Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/47

Ta strona została uwierzytelniona.
41
LILI

zaczęła prosić, nie mógł się oprzeć i zgodził się.
— Pisz pan afisz w dalszym ciągu, panie Zakrzewski: »Wielkie pożegnalne przedstawienie na benefis p. Leona Zakrzewskiego, art. dr. teatrów lwowskiego i warszawskiego«.
— Dajże pan spokój, nie byłem nawet w Krakowie ani we Lwowie.
— To nic, panie, to dobrze robi na afiszu, ładnie brzmi.
— Benefis grać mogę, ale na taką blagę się nigdy nie zgodzę.
— Z pana jest bardzo porządny szlachcic, ale bardzo... blondyn. Cóż to panu szkodzi mniej więcej? Egzaminu pan zdawać nie będzie, ani do kozy pana nie