Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/83

Ta strona została uwierzytelniona.
77
LILI

Sześć miesięcy spędzonych w towarzystwie aktorów przesuwało się przed nim w porwanych, zaciemnionych obrazach.
— Jak to dawno! — myślał. — Jak to dawno!
I wielka, ciężka tęsknota za domem przywaliła mu duszę i zaczęła ją szarpać. Myślał o teatrze, ale z jakąś goryczą i żalem. Krótko to trwało, bo przesunęła mu się przez oczy duszy twarz Lili, twarz tak piękna, pełna dziwnego uroku, który go tyle miesięcy przykuwał do tej jarmarcznej budy. Przetarł oczy, jakby chcąc odegnać to widmo, ale było z nim tak silnie zrośnięte miłością, że nie zginęło w niepamięci, lecz przeciwnie, zaczął przypominać sobie tysiące chwil z nią ra-