Strona:Władysław Stanisław Reymont - Osądzona.djvu/222

Ta strona została przepisana.

— Partyjne dawne porachunki i fałszywa interpretacja tego artykułu.
— Prawie rozumiem, ale te obelgi i oskarżenia miotane na pani męża? — ciągnął uparcie do zupełnego wyjaśnienia.
Obruszył ją swoją natarczywością.
— Prowokatorskie sposoby do podburzania tłumów przeciwko niemiłym i zwalczanym jednostkom. — Niepodobała się jej ta rozmowa, kończąca się jakby indagacją.
Chciał jeszcze o coś zapytać, ale zaczęła sprzątać ze stołu.
— Dzieciak — myślała, gdy odszedł. — Naiwny i szlachetny, — westchnęła z żalem.
Zeszła do kuchni podawać kolację swoim lokatorom, już siedzieli przy stole, brakowało jeno Franka. Łusia właśnie pytała któregoś:
— Podobno i Nowak zapisał się na ochotnika? I, że mu pozwoliła żona?
— Sama go zaprowadziła do werbunku! A może i pięścią przymusiła?
— Herod baba! Serce ma do wojaczki! Mało się to już bijała ze sąsiadkami! Sam słyszałem jak krzyczała: żeby nie moja kiecka, pierwszabym poszła prać Niemców, i tak go wstydziła, i tak naganiała, aż go zniewoliła, opowiadał Szmid.
— Rząd płaci za każdego zabitego na wojnie żołnierza dziesięć tysięcy dolarów odszkodowania — komentowała złośliwie Księżniczka. — Nowakowa sprzedała męża, jak barana na rzeź, a tymczasem będzie brała zapomogi dla siebie i dzieci.