i dobrze im będzie na waszych gruntach! O jej! a potem, jak przyjedzieta nazad, to dycht na parobków do nich akuratnie... Będzie wam pasowało... Naród głupi, to gorszy od bydlaka, bo bydlę choć ano słowem i batem pokieruje... a to kiej cielenta... zadziera ogon i leci choćby w cały świat...
— Ano, Grzegorzu, przecież w książkach stoi i powiedają...
— Powiedają! powiedają... żeś głupi, a nie kużden temu uwierzy, ani kuniecznie tak jest. W książkach stoi! A czytałeś?
— Ja juści nie, ale czytał ten ceglarz z Woli... Miemiec.
— On tak dobrze czytał, jaże od Banacha gront kupił, na to on czytał!
— A te, co poszły łoni, to pieniądze przysyłają...
— Jeden przyśle, a wielu się zmarnuje!
— Grzegorz zły, że to ze starości iść nie mogą!...
— Barany juchy! jak te barany! — zawołał rozgniewany Grzegorz, nacisnął czapkę, splunął i poszedł do domu.
Niejeden się zamedytował, niejeden rozważał słowa starego, ale większość snuła dalej bałamutne wieści o Brazylii.
Strona:Władysław Stanisław Reymont - Przed świtem.djvu/178
Ta strona została uwierzytelniona.
— 174 —