ale wam pundzie na zdrowie, zjedzcie... — prosiła baba, nalewając mu sporą porcyę na jakąś skorupę. Wyciągnęła z torby kawał razowego chleba i podsunęła nieznacznie, a potem, gdy się do jadła przysunął bliżej, kiedy ujrzała jego twarz strasznie wynędzniałą, szarą i jakby odartą z ciała, tknęła ją taka litość, że wydobyła kawał kiełbasy i położyła mu na chlebie.
Jasiek oprzeć się głodowi nie mógł, ani zaproszeniom, więc jadł łapczywie, rzucając od czasu do czasu jakąś kość psu, który się przyczołgał do niego i patrzył prosząco.
Dziad słuchał długo, a potem gdy i jemu baba wetknęła w garść garnek, podniósł łyżkę do góry i rzekł uroczyście:
— Jedzcie, człowieku. Pan Jezus powiedział: dasz biednemu grosz, to ci drugi odda dziesiątką... Jedzcie z Bogiem, człowieku...
Jedli w milczeniu.
A w przestanku dziad otarł rękawem usta i powiedział:
— Trzech rzeczy potrza, żeby jadło poszło na zdrowie: gorzałka, sól i chleb; — daj, babo, gorzałki!
Napili się wszyscy troje i jedli dalej.
Jasiek prawie zapomniał o niebezpieczeństwie, nie rzucał już trwożnych spojrzeń na
Strona:Władysław Stanisław Reymont - Przed świtem.djvu/88
Ta strona została uwierzytelniona.
— 84 —