— Siadaj, nie bój się. Pan Jezus powiedział: wszystkie są sprawiedliwe, które się boją Boga i wspomagają biedne sieroty. Nie bój się, człowieku. Nie Judasz ci ja, ani Żyd, ino chrześcijan sprawiedliwy i biedna sierota...
Zamyślił się chwilę, a potem przyciszonym głosem mówił:
— Na trzy rzeczy bacz: byś kochał Pana Jezusa, nie był głodny i dawał biedniejszemu — a reszta, to samo nic, paskudny wymysł ludzki... Mądremu potrza o tem wiedzieć, aby się nie frasował po próżnicy... Wie się i to i tamto, i niejedno... Hę! co mówicie?...
Nastawił uszów i czekał, ale Jasiek nie odrzekł nic, milczał uparcie, bał się zdradzić, więc dziad wydobył tabakierkę łubianą, trzepnął w nią palcem, zażył, kichnął i podał chłopakowi, a nachyliwszy do ognia swoją ogromną oślepłą twarz, zaczął mówić, cichym monotonnym głosem:
— Nie jest sprawiedliwie na świecie, nie. Po faryzejsku ino wszędy, a na urwisa, kto kogo przódy przeprze, kto kogo prędzyk ocygani, kto kogo prędzyk zakłyzni. Nie tego Pan Jezus chciał na świecie, nie tego. Hale! przyjdziesz do jakiego dworu, i czapkę zdejmiesz i śpiwasz jaże gardziel pęka: i o Jezusie, i o Ma-
Strona:Władysław Stanisław Reymont - Przed świtem.djvu/90
Ta strona została uwierzytelniona.
— 86 —