Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Insurekcja.djvu/103

Ta strona została przepisana.

nie daruje«. A pamiętaj tam jeden z drugim, że nie grzechem jest wytępiać wroga, a jeno zasługą przed Bogiem i narodem. Bo jeśli padniesz w tej potrzebie i już w białej szacie niewinności zapukasz do niebieskich podwojów, święty Piotr wyjrzy i zapyta: »A coście to za ludzie?« — To śmiele wołajcie: »My polscy żołnierze!« — »Cóżeście znacznego dokonali, że się tak na dwór Boski ciśniecie?« — »Pobilim wrogów i dalim gardła za wiarę i Polskę«. Zdziwuje się temu wielce święty Namiestnik, może i głową pokręci, może zrazu i nie powierzy, że to jeszcze do tej pory rycerzów w sukmanach do nieba nie wpuszczał. Ale wy nic, jeno wołajcie: »My kosyniery pana Ślaskiego! My som chłopy z Rzeplina, ze Skały, z Chanowic, z Przegini, z Sułoszowej, z Jerzmanowic, z Łaz, i gdzie się tam który uplągł, które z dobrawoli stanęlim bronić Rzeczpospolitej: otwórz, święty Pietrze!« Wysłucha i rzeknie: »Kiedyście tacy poczciwi, to wejdźcie«. I otworzą się przed wami święte wierzeje wiecznej szczęśliwości! Sprawiedliwe lenungi wypłacą ci w niebie, żołnierzu, a na ziemi sto mszów odprawi się za ciebie i wspominać cię będą po wiek wieków, zaś wdowy i sieroty opatrzy szczodrze Rzeczpospolita! Płaczcie, ojcowie i matki — wołał potężniej, dosłyszawszy szlochania — płaczcie! Pofolguj swoim łzom i ty, jaśnie wielmożna dziedziczko, aby się spełniło wedle Pisma świętego: »czyja siejba w płakaniu, tego żniwo weselem się stanie«. Nie łamać szeregów! — zagrzmiał, widząc wyginający się tu i owdzie front. — Stój w miejscu! Amen!