— Chłopi! Swojem męstwem w znacznej mierze przyczyniliście się do zwycięstwa! Dziękuję wam imieniem Polski. Krwią za nią wylaną podpisaliście swoją wolność. Świadczę, jako wolni jesteście i równi każdemu. A czego dokonaliście, zachowa wdzięczna potomność! Zaś ciebie, Bartoszu, od dzisiaj Wojciechu Głowacki, placuję chorążym przyszłych grenadyerów krakowskich. Daj mi swoją kapotę, Mości Głowacki: będę ją nosił do końca wojny, jako znak poważania i miłości dla nowych obywatelów Rzeczpospolitej!
— Niech żyje Naczelnik! Wiwat naród! Wiwat wolność! — zerwały się huragany uniesień i wraz z wieścią o zwycięstwie leciały po wszystkiej Polsce echami wstającej wolności.
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Nad ranem Biegański wraz z Zarębą ruszyli do Warszawy, lecz dla bezpieczeństwa każdy inną drogą.