Ta strona została przepisana.
Nie podniósł się ani jeden głos protestacyi. Zaczęli się wkrótce rozchodzić. Ks. Meier, Jasiński, Maruszewski, Pawlikowski, Czyż i Grosmani pociągnęli na Stare Miasto, żeby jeszcze odbyć jakąś tajną naradę.
W mieszkaniu księdza, przy drukarni, czekał już na nich kapitan Kaczanowski, a Kuba chrapał w sieni, na tapczanie, aż się rozlegało.