Imperatorowej w koronacyjnym majestacie wisiał na ścianie, pod nim brat pierwsze miejsce baron Otto Igelström, ambasador i generał en chef wszystkich wojsk, z prawej strony siedział graf Moszyński, marszałek wielki, z lewej ks. Sułkowski, kanclerz, a naprzeciw bieliła się głowa hetmana wielkiego, Ożarowskiego. Hrabia Ankwicz, głowa Rady Nieustającej, promenował się niecierpliwie po sali, ukazując niekiedy wyniosłą postać, piękną twarz, cyniczny uśmiech i drwiące spojrzenia. Jakiś zaufany skryba, siedzący przy bocznym stoliku, ogryzał pióro. Obraz był jakby komiltonów, zażywających wywczasów i pogawędki przyjacielskiej. Mniemań byli jednakich i zarówno powolni Najjaśniejszej aliantce, więc chociaż dyskursy toczyły się w materyach politycznych, nie dochodziło do scysyi ni kontrowersyi. Jeno niekiedy zgrzytnęła z cicha jakaś particularna animozya i skrzyżowały się spojrzenia, jak szpady, ale Igeström z wprawą pierwszego kapelisty tłumił dysonanse i pod jego żelaznym przewodem instrumenty grały wtórem, pełnym słodkiej zgodności. Graf Moszyński, jego antagonista i jedyny w tej kompanii, nie szukający tylko własnych korzyści, acz zarówno oddany widokom Imperatorowej, próbował niekiedy protestacyi. Przechodziły jakby niezauważone, że jego żabia, obmierzła twarz pokrywała się rdzawemi plamami rumieńców i gniew czynił uwagi coraz zjadliwszemi. Kanclerz, stary i chorowity, któremu często brakowało oddechu i słów, a zawsze rozumu i miłości ojczyzny, posłusznie przytakiwał wszystkiemu. Hetman lubował się drożyć i powoływać na dobro powszechności, lecz ani mu w głowie
Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Nil desperandum.djvu/351
Ta strona została przepisana.