rządu francuskiego, wysłanym do Polski, celem naocznego przekonania się o stanie umysłów i przygotowań insurekcyjnych, dosyć obcesowo zażądał planty poczt spiskowych i znaku wtajemniczonych. Zaręba, dawno domyślający się jego roli, odmówił jednak udzielenia tych wiadomości, pod pozorem, że mogli to uczynić jeno naczelnicy zawiązującego się powstania. Ostygł też znacznie w swoich do niego sentymentach i coraz podejrzliwiej się przyglądał. Wszedł na to Kapostas dziwnie blady i wymęczony, z oczyma rozgorzałemi nadziemskim blaskiem, a posłyszawszy o co chodzi, rzekł z namaszczeniem:
— Ciemność i światło jest jednem, bowiem w nich Jedyny! Kto zdoła stworzyć w sobie lwią myśl potęgi, świat ugnie się przed nim. Zwycięży śmierć, samego stwórcę przywiedzie do kapitulacyi.
Mówił w ten sens dosyć długo, nim przeszedł do żądań Francuza. Wróciła mu już przytomność i chłodna rozwaga i bystre objęcie sprawy, okazywał się prawdziwą głową sprzysiężenia.
Czem uspokojony Zaręba wysunął się po cichu i jeszcze tego wieczora pojechał do Grabowa.