Sewer wyłożył, co było powszechnie wiadome o tej familii snując długą kronikę szalbierstw, łupieży, wiolencyi nad współobywatelami, śmiertelnych grzechów przeciw ojczyźnie i zdrad oczywistych.
Nie przerywał mu, ale w końcu powiedział surowo:
— Wszystkiemu przyczyną ów smutnej pamięci sejm rewolucyjny.
Sewer aż się zatknął ze zdumienia i patrzał, nie wierząc własnym uszom.
— Tak, ów dzień 3-go Maja, to dzień zbrodni przeciw Rzeczypospolitej i wolności, to ukartowany spisek nieprzyjaciół Boga i ojczyzny, to sromotne kajdany despotyzmu, to wzgarda ojczystych swobod i republikańskiego ducha! — ciągnął namiętnie, powstając na konstytucyę i reformy przez nią głoszone, a sławiąc bez miary dawne czasy i złotą wolność szlachecką.
— Znamy tę wolność — zawołał Sewer, nie mogąc już ścierpieć — znamy!
»Bo w Polsce złota wolność pewnych granic strzeże:
»Panu nic — chłopa na pal — szlachcica na wieżę«.
Ale pożałował zapalczywości, gdyż miecznik, uderzywszy go rozsrożonemi oczyma niby obuszkiem, zamilkł na długo. Sewerowi czas wlókł się niezmiernie wolno i chociaż wzburzony niecierpliwością, stał jednak pod piecem, nie ważąc się poruszyć z miejsca. Jakiś zegar nieubłaganie wykukiwał kwadry, potem głosił dziesiątą godzinę, potem znowu kwadry, a stary, jakby zapomniawszy o synu, palił lulkę, przezierał jakoweś fascy-