Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Nil desperandum.djvu/458

Ta strona została przepisana.

Na to wyskoczył z przeciwnej strony dziad, obwieszony torbami, z twarzą jakoby z talerów obitą, i jękliwym, proszalnym głosem zaskrzeczał:

»Dziadek ci ja, dziadek,
Nagi mam pośladek
I puste torbeczki.
Gdzie spocznie ma głowa,
Gdzie ja co uproszę,
Skądż wezmę trzy grosze,
Jeśli nie wesprze Carowa?«

Po nim Herold jął się bzdyczyć, tupać i wykrzykiwać wielkim głosem:

»Gdzie nogą stąpię, krew, łzy i groby,
Bom ja zwierciadło Carskiej osoby.
Kto mnie nie słucha, weźmie nahaje,
W sybirskie ześlę go kraje!
Przy mnie kozacy pędzą, jak ptacy.
Precz mi, Polacy!«

Snadź dosyć było tego nawet Belzebubowi, gdyż, wyskoczywszy z widłami, wolał:

»Gamratko wściekła, ciebie do piekła!
Przy tym Herodzie w siarczanym smrodzie
Utopię...
A ciebie, dziadku, choć na ostatku
W najgorszym skąpię ukropie!«