wylękłe, ruchy niespokojne. Poniechano tańców, a wszystkie spojrzenia śledziły Zubowa, który w dalszym ciągu starał się zabawiać damy, zapominał jednak słów, przerywał w pół zdania, rozglądał się niespokojnie i jakby czegoś nasłuchiwał.
— Madaliński maszeruje na Warszawę. Przed chwilą przyszła ta wiadomość — szepnęła Zarębie Iza, wskazując mu miejsce przy sobie. Siedział ogłuszony, nie mogąc się poruszyć, chociaż serce załomotało mu straszliwie i wszystkie moce podrywały, żeby lecieć w miasto i krzyczeć: do broni! do broni!
W tem ze sąsiedniedniego pokoju buchnął śpiew przy wtórze clavicyna.
— »Allons, enfants de la Patrie«
— »Le jour do gloire est arrivé«. —
To Woyna zaśpiewał Marsyliankę i jakby pijany jej zuchwałą potęgą, śpiewał ją coraz ogniściej, potężniej i tryumfalniej.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Warszawa, 10. stycznia 1916.