Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Nil desperandum.djvu/81

Ta strona została przepisana.

chełmskiej szlachcie najmiłościwszy respons Imperatorowej na ich najoddańszą suplikę... Więc też przyczyna radości a wiwatowań była solenna. Rzęsiste salwy karabinów wraz z brzękiem pucharów dzwoniły do świtania...
— Szczera krotochwila! Nie zna jegomość nazwisk suplikantów?
— Jakże mógłbym przepomnieć tak godnych imion! Zachwyciłem też nieco tenoru owej supliki, w której szlachta ziemi Chełmskiej i powiatu Krasnostawskiego »udaje się do Waszej Imperatorskiej Mości, aby przez wielkość swoją, całemu światu jawnie znaną, potężnej swojej udzieliła protekcyi, abyśmy, jeśliby nam koniecznie od ciała Rzeczypospolitej odpadać przyszło, pod słodkim W. Im. Mości panowaniem swobód wraz z innemi nowozajętemi używać mogli«. Tyle zapamiętałem. Jakże ci się widzi? Suplika pięknie ułożona. Sam biskup Skarszewski ją wykoncypował, a to głowa nie od parady.
Sewera wzburzyło opowiadanie, lecz tylko rzekł cicho i prędko:
— Niech mi ojciec zakonotuje nazwiska suplikantów; przy okoliczności trzeba będzie obmyślić dla nich jakąś godną nagrodę:
— Warci choćby łamania kołem — wybuchnął gwałtownie. Ale któż im wzbroni? Zali nie władni panowie i dziedzice tej Rzeczypospolitej? Zali jest u nas prawo na takie procedery i sąd sprawiedliwy!
— Sprawy to już nie sądu, a jeno słusznej kary!
— Święte słowa! Dajże ten srogi topór na przedajne zdrajce, daj wyrychle, póki jeszcze pora ratowa-