Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Ostatni sejm Rzeczypospolitej.djvu/268

Ta strona została przepisana.

jeszcze popromenuję dla konkokcyi żołądka. Powiem ci otwarcie, mój chłopcze, iżeś opuścił swoich jakobińskich socyuszów, uczyniłeś i mądrze i poczciwie. Przepowiadałem twojemu ojcu: niech się jeno wywojuje i na własne oczy zobaczy, a wnet przyjdzie do statku.
— Jakoż i nabyłem eksperyencyi słusznego o świecie rozumienia.
— Długoś bawił w Paryżu?
— Z górą pół roku.
— Jakże ci smakowała owa wielbiona równość, wolność i braterstwo? Jakże ci się wydał ów raj rozbestwionego pospólstwa? Milczysz! Wstyd ci przyznać się do błędu? Tak i rozumiałem, że wrychle wytrzeźwiejesz. Francuskie medykamenta skuteczniej leczą żywoty, niźli choroby. Jatki uczynili z tej Rzeczypospolitej i generalną mordownię. Znam ja ich maksimy, znam. Na bywszym sejmie, skorom zobaczył tę »czarną procesyę« z Dekiertem na czele, w lot zrozumiałem, że nie praw przyszli się upominać, lecz panowanie brać nad nami. Słyszałem, jak krzyczeli: wiwat król, wiwat wszystkie stany! Nie dałem się uwieść sentymentom ni pozorom. Ks. podkanclerzy i Małachowski i Weyssenhoff i drudzy ich obrońcy protektorzy, byliby, jak w Paryżu, pierwsi dali głowy, a za nimi drudzy, zaś niechby się potem ruszyło chłopstwo, a jużby po nas...
— Ale możeby ocalała Rzeczpospolita — wtrącił szeptem.
— Rzeczpospolita to my — zawołał gwałtownie — usuń kamień węgielny, a cała budowa runie i pozostanie jedna kupa gruzów. Widziałeś, co się wyrabia we