Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Ostatni sejm Rzeczypospolitej.djvu/270

Ta strona została przepisana.

wiący aktualnie w Grodnie. Otóż w tem dowcip, by się nie dać pogrążyć nieprzewidzianym okolicznościom i wiedzieć naprzód na jaką pogodę się zanosi. Byś chciał, a twoja fortuna rosłaby wraz z moją. Czasy teraz przyjazne dla mądrych i przezornych. Po sejmie może mi się uda zasiąść w Radzie Nieustającej. A wejdę do Rady, to i dla ciebie się tam naleźć musi jakowaś funkcya. Junctis viribus, mój chłopcze, zakonotuj sobie, a rychło dosięgniesz fortuny i znaczenia. Patrzaj, jak się prędko wynieśli Kossakowscy! A Ożarowscy! Czem to jest Ankwicz! Jakie widne miejsce zajął Miączyński! A Załuski? Wszak to o miłościwie nam panującym napisano takowy wierszyk:

»Przedziwne to jest dzieło Boskiej opatrzności,
Syn królem, ojciec w krześle, a dziad podstarości«.

Więc czemuż to nie mogą sięgać choćby najwyżej Górscy i Zarębowie? Masz-li przeciwną racyę? Nie trzeba się jeno lenić i spuszczać z uwagi sposobnych okoliczności, każda bowiem droga prowadzi do Rzymu. Dodam tylko, że bez substancyi niczego znaczniejszego nie dosiężesz. Zali personat na piąci chłopach może stanowić o losach powszechności? Wiem ja coś o tem, zaczynałem przy panu Krakowskim jako pacholik. Nie sztuka urodzić się z kasztelaństwem w kolebce, ale trzeba głowy nielada, by się dźwignąć z chudopachołka na senatorskie krzesło i dojść fortuny.
Rozszerzał się z lubością i nad miarę nad samym sobą, Zaręba zaś słuchał tych szczerych zwierzeń z uśmiechem, jakby wylękłym od głębokiego obrzydze-