Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Ostatni sejm Rzeczypospolitej.djvu/301

Ta strona została przepisana.

i gwarem, a dokoła błyszczały bagnety jegierskich kordonów i stały chmary kozactwa.
Na sali ogromnej, piętrowej, przybranej w kwiaty i zalanej jarzącem światłem kryształowych pająków, uprzątano po wieczerzy do tańców, że tylko w pomniejszych pokojach wykrytych kobiercami, a zastawionych kosztownym sprzętem, wypożyczonym na ten wieczór, zabawiała się świetna socyeta. Całe bowiem Grodno stawiło się uczcić Zubowa: nie brakowało ni ambasadorów, ni dygnitarzów Rzeczypospolitej, ni dam najznaczniejszych, ni nawet nuncyusza z biskupami Massalskim i Skarszewskim.
Zaręba na samym wstępie wpadł w ręce Nowakowskiego, który go prezentował damom i najznaczniejszym personom, a w końcu rzekł:
— Po całym pałacu szukał cię biskup z kasztelanem.
— Sądziłem się być niepotrzebnym i wyszedłem.
— Taka protekcya może cię doprowadzić do fortuny... winszuję ci...
Zaręba, wykręciwszy się od dalszej rozmowy i jego towarzystwa, z rozmysłem brał w sali najwidniejsze miejsca i pchał się na oczy. Rychło też zwrócił uwagę dam swoją urodą, galantuomią pełną czarującego wdzięku, dowcipem i szaloną werwą w tańcach. Zwłaszcza anglezy i menuety tańcował tak nadzwyczajnie, że damy okrywały go rzęsistymi aplauzami, nie szczędząc przytem słówek uwielbienia i czułych spojrzeń. Nawet Iza, szczególnie wyróżniana przez Zubowa z całego wieńca