Sklepy nieszczególne, ale niektóre materyały zadziwiająco tanie. Niewiele kupowałam, bo w Wiedniu podobno jeszcze taniej.
Nie, ja nie jestem obskurantką, ale ta siostra męża bardzo mi się nie podobała, wygłasza zasady, że... stara waryatka! chłodziła się tyle lat i nic nie pomogło. Dałabym głowę, że nie chodzi do spowiedzi! Tak też jej Pan Bóg daje, że żyje prawie w nędzy! Nie mam litości dla bezbożnych! Radziła mi, abym dla dokończenia edukacyi Hali zostawiła ją w Krakowie!
Naiwna z tą swoją krakowską edukacyą! Moja Hala jest skończoną panną, przecież w Warszawie skończyła pierwszorzędną pensyę, doskonale gra na fortepianie, umie po francusku i po niemiecku i robi doskonałą partyę!
Boże! muszę jeszcze przed wyjazdem dać „Stokrotkom tych kropli...
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Wiedeń 2-go kwietnia.
W Wiedniu to już jest naprawdę za granicą.
Takie wszystko inne, takie cudowne i takie rzeczywiście zagraniczne!
Miałam straszny katar, bo jechaliśmy nocą, zimno było, a ja tak chciałam widzieć tę zagranicę, że wciąż wyglądałam oknem.
Ale nic nie było widać i pociąg tak prędko leciał, że nie mogłam nigdzie kupić kart. Tylko na