Strona:Władysław Stanisław Reymont - Z pamiętnika.djvu/189

Ta strona została uwierzytelniona.
— 185 —

wierkę... i opadł ciężko z powrotem, bez sił, i łzy, powstrzymywane długo, polały mu się po twarzy gryzącym strumieniem. Upadł na ziemię i nie mógł już nic mówić, ani myśleć, tylko płakał, płakał, płakał...