Strona:Władysław Stanisław Reymont - Z pamiętnika.djvu/201

Ta strona została uwierzytelniona.

Powieźli.
Nogi, okręcone pętami chmielu, pozostały w błocie, a poraniona głowa patrzyła z rowu, z pod cienkiej warstwy wody, patrzyła w dal niezgłębioną patrzyła wskroś wszystkiego, zimno i nieubłaganie.