Strona:Władysław Stanisław Reymont - Z pamiętnika.djvu/24

Ta strona została uwierzytelniona.
— 20 —

młodym, to tam różne rzeczy świtają w głowie, różne mrzonki: swoboda... nędza... całość... jeszcze kieliszek, co? Wyborne, co? Mówię panu niema, jak Litewski.
Było się młodym i rozumie się młodość, ale jak się człowiek żeni, stwarza rodzinę, zostaje obywatelem, to uważa kochany pan, psiakość, nóżki baranie, powinno być ze wszystkiem basta, na czysto!
Skończy pan medycynę, weźmie się pan do praktyki, ożeni, a praca, dobrobyt, porządek, sumienność, oto są nasze ideały, co mówię, oto ideały wszystkich porządnych ludzi na świecie i lojalność... tak lojalność, psiakość, nóżki baranie, głową muru nie przebijesz, a żyć się musi.
Uważa kochany pan, a żyć się musi — jeszcze kieliszek, co? Uważa pan, zielony tak z 70-go roku. Pyszności wino. Mam tu jeszcze niezły zapasik, to dam wam połowę na wasze gospodarstwo.
Pan Henryk dziękował, słyszałam nawet, jak się całowali.
Ja bardzo kocham „Pa“, ale nie lubię, jak mnie całuje, bo tak zawsze bucha od niego piwo,
— Więc chciałem ci tak, panie Henryku, po ojcowsku, szczerze powiedzieć. Pluń na mrzonki i głupstwa, zostaw to tym półgłówkom i oberwańcom.
Rozsądek, kochany panie, rozsądek, to funda-