Strona:Władysław Stanisław Reymont - Z pamiętnika.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.
— 34 —

o... zaraz, trzeba się dobrze namyśleć, co wziąć na drogę... i jak najmniej, bo „Pa“ już zapowiadał:
— Żadnych fatałaszków, brać rzeczy najpotrzebniejsze.
„Pa“ suknie nazywa fatałaszkami! Ach ci mężczyźni, niby tacy mądrzy, a najprostszych rzeczy nie mogą zrozumieć.
Niedobrze mi jakoś... to ze wzruszenia... Na siebie wezmę ten szary angielski kostyum... trzeba zabrać: wizytową, tę jedwabną, potem trzeba wziąć strojniejszą, fularową, może się zdarzyć jaka herbatka tańcująca; potem kostyum wiosenny... prawda, przecie tam już wiosna i kwitną pomarańcze... Podobno Włosi są bardzo przystojni i bardzo zuchwali... ciekawam! Trzeba wziąć i białą nad morze, pan Henryk mówił, że mi w niej ślicznie...
Tak mi się oczy kleją...

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Później.
Już usypiałam, ale „Pa“ przyszedł z piwa taki wesoły, że pocałował mnie, wywrócił fotel i chciał wejść w lustrzaną bieliźniarkę, a „Ma“ tak się rozgniewała, tak krzyczała, aż „Stokrotki“ uciekły do kuchni i zaczęły strasznie szczekać. A ta niegodziwa, bez serca Rozalia, oblała je zimną wodą! „Ma“ ją wybiła, bo pieski mogły dostać zapalenia płuc, a „Pa“ obiecał jej dodatkową frycówkę na