Strona:Władysław Stanisław Reymont - Z pamiętnika.djvu/46

Ta strona została uwierzytelniona.
— 42 —

wieżę, a on palił „Sułtany“ i patrzył na ratuszową wieżę, a oczy się ich spotkały na wieży ratuszowej“.
To nowy dreszcz, jak powiedział kuzynek Jaś.
Dlaczego pan Henryk nie napisze jakiej książki?... przecież skończył gimnazyum, jest na piątym kursie i taki uczony... chciałabym, żeby mój mąż był sławnym... bywalibyśmy wtedy wszędzie, a może i u arystokracyi!
Powiedziałam o tem przy kolacyi.
„Pa“ wyśmiał się ze mnie i powiedział, że porządny doktor zarabia więcej niż dziesięciu głupich literatów, którzy przeważnie chodzą bez butów i nie płacą komornego!
Pewnie, że „Pa“ ma racyę, ale ja strasznie lubię dekadentów.
Idę już spać, bo „Ma“ się gniewa, że tak dużo nafty wypalam.
Dobranoc Włochy, do widzenia.
...a oczy się ich spotkały na wieży ratuszowej “...

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

24-go marca. Sobota. Jedziemy we wtorek. Boże, czy ja się doczekam.
Tak się boję, żebym nie umarła, albo nie zachorowała przed wyjazdem! P. Henryk przysłał mi kwiaty i lożę na operę. Śpiewa Battistini! Strasznie