O czem się pisuje do narzeczonego?
Muszę nie zapomnieć zabrać z sobą pudełka z papierem, a mam śliczny, liliowy ze złotymi monogramami.
Pan Henryk dał mi go na imieniny, nie używałam go jeszcze, bo mi szkoda! Ciocia powiedziała, że powinien mi był dać wtedy coś z biżuteryi, ale „Ma“ twierdziła, że to jeszcze nie wypadało, bo wtedy nie byłam jeszcze jego narzeczoną...
Ale ciekawam, co mi da teraz na imieniny?
Już mu nieraz napomykałam delikatnie, że ogromnie lubię brylanty i szafiry...
Bo, tak mówiąc naprawdę, to już te kwiaty, książki, nuty i cukierki sprzykrzyły mi się... mam ich dotąd... a szczególniej kwiaty i książki...
To dobre, ale dla pensyonarek i podlotków!
Chwała Bogu, że wyszłam już z krótkich sukienek i sentymentalizmów.
I dobrze wiem, co mi się teraz należy.
Otóż pan Henryk tak prosił o pamięć, tak prosił... aż się żardinierka przewróciła i wszystkie kwiaty bach na dywan!
Wpadł „Pa“ i...
Musiał widzieć, bo... bo staliśmy tak blizko przy sobie...
Wcale nie wiedziałam, że „Pa“ przyszedł.
Pan Henryk tłómaczył, że ja mu czytałam swój pamiętnik i przez to żardinierka się przewróciła.
Strona:Władysław Stanisław Reymont - Z pamiętnika.djvu/59
Ta strona została uwierzytelniona.
— 55 —