Strona:Władysław Stanisław Reymont - Z pamiętnika.djvu/79

Ta strona została uwierzytelniona.
— 75 —

„Pa“ jeszcze wezmą do więzienia?... Nie, takiej hańbybym nie przeżyła.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Dopisek „Pa”. Ulżyło mi trochę, myślałem, że mnie już szlak trafi!... A szelmy, żeby mnie tak zirytować! Mnie, Jana Gwalberta, mnie obywatela, mnie, porządnego ojca i obywatela ciągać do protokółów, jak jakiegoś zbrodniarza!...
I te gałgany mają takie piwo!
Boże, Boże, Ty widzisz wszystko, co się dzieje. Jadę wesoły, szczęśliwy i tu zaraz, w Szczakowej pytają mnie, czy czego nie deklaruję?... czy czego nie wiozę?... A zjadłeś sto par dyabłów, psiakość, nóżki baranie! Cóż to, będę im głupie papierosy, cukierki, albo herbatę deklarował, czy ja to tem handluję, obywatel jestem!... A ci robią rewizyę i mnie z żoną biorą na osobność!!! Świat się kończy, czy co?... Rewizya, konfiskują — kara, protokół! Do samego cesarza pójdę, świat cały poruszę, a swojej krzywdy nie daruję! To ja mam nie palić, moje dziewczątko ma cukierków nie jeść, matka i „Stokrotki“ i my wszyscy mamy herbaty nie pić...
Zrozum, kto w Boga wierzy, bo ja, Jan Gwalbert, nie potrafię.
Przyjeżdżamy tutaj, niema połączenia z Krakowem, niema hotelu, niema gdzie spać!...