Strona:Władysław Stanisław Reymont - Z pamiętnika.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.
— 76 —

I pytam się raz jeszcze, gdzie ta konstytucya?... gdzie ta wolność?
Nie, spać na krzesłach w zimie, nawet bez szlafroka.
Zgroza! Zgroza!
Gdzież jest ta wolność? Proszę mi ją pokazać! Psiakość, nóżki baranie! Ja, Jan Gwalbert, chcę widzieć tę wolność!...
Pójdę się chyba napić czegoś, bo czuję, że mnie znowu złość chwyta, a doktór zabrania mi wzruszeń wszelkich...

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

28 marca rano. Za granicą... No, nareszcie jesteśmy w Krakowie. Stanął mi zegarek, że nie wiem, o której godzinie przyjechaliśmy do hotelu...
Umyślnie napisałam tytuł u góry, bo to bardzo ładnie brzmi: Za granicą! Nie wiem tylko, czy to właściwie, bo tutaj tak wszystko po polsku, jakby to nie było jeszcze „za granicą“, a w pociągu to tylko z jednym konduktorem mogłam się rozmówić po niemiecku, a i on wkońcu powiedział, że będzie mi wygodniej mówić po polsku... Także się wybrał. Nie po to się chyba jeździ „za granicę“, żeby rozmawiać po polsku... Ale kiedy w tym Krakowie to prawie inaczej nie rozumieją.
Zażądałam od pokojówki wody ciepłej, ma się rozumieć, mówiłam po francusku — nie rozumiała!