Później. „Pa“ dopiero wróci! ze „Stokrotkami“. Tłómaczył się przed „Ma“, że Stokrotki“ uciekły mu na planty i długo musiał ich szukać.
Już było ciemno, jak wróciliśmy z Wawelu, na linii Analfabetów było pełno ludzi... Dobrze się przyglądałam i naprawdę nic, ani jednego kostyumu, ani jednego kapelusza, ani jednej twarzy... A u nas, jak się idzie Krakowskiem, to niewiadomo wprost, gdzie pierwej patrzeć!
A na rogach i przed Hawełką stało pełno oficerów... Myślałam z początku, że to posłańcy, albo inni jacyś ludzie, no bo tak wystają przed domem! Ale kuzynek mówi: oficerowie! bo posłańcy noszą czerwone czapki i nazywają się ekspresami!
Ale ci oficerowie są bardzo szykowni, tylko tak śmiesznie ubrani! Mundury mają takie jakieś, jakby spódniczki baletowe, no i z pewnością chodzą w gorsetach!...
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
29 marca, rano. Boże, taka jestem wzruszona, iż poparzyłam się herbatą! Nadzwyczajna wiadomość! Nie, nigdybym się tego po „Pa“ nie spodziewała.
Idźcie sobie „Stokrotki“, nie przeszkadzajcie! W nocy przyszła depesza z Warszawy, że „Pa“ został wybrany prezesem nowego towarzystwa asekuracyjno-pożyczkowo-lombardowego. „Pa“ prezes! Mój „Pa“ jest prezesem!!
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |