Strona:Władysław Stanisław Reymont - Z pamiętnika.djvu/99

Ta strona została uwierzytelniona.
— 95 —

to jeszcze jako tako... ale przepisywanie na czysto to taka męka, aż mnie głowa boli..
Naprawdę, że nie rozumiem, po co wynaleźli te całe głupie ortografie i znaki przestankowe.
Żeby się tylko ludzie męczyli. Dobrze pan Hyacynt mówił, że to jeden z najstarszych przesądów.
Chciałabym bardzo widzieć go jeszcze i słuchać...

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

O zmroku. Byłam w ujedżalni na zgromadzeniu soc... „Pa“ przyszedł z kuzynkami i musieliśmy iść, chociaż „Ma“ się uparła i została, bo powiada, że jeśli was kto zobaczy... i potem stanie się jakieś nieszczęście, to niechże ma was kto bronić!.. Zimno mi się zrobiło!...
Bo jabym w więzieniu nie wytrzymała ani godziny i zarazbym umarła... z samego wstydu!...
Ale „Pa“ z kuzynkiem śmiali się, a ja byłam taka ciekawa zobaczyć tych soc..., bom jeszcze ani jednego w życiu nie widziała.
Już było pełno w tej ujeżdżalni. Jakiś pan z dużemi wąsami mówił na estradzie, ale nie można się było tam docisnąć, ani nic wyraźnie usłyszeć, bo tak wrzeszczeli, co powiedział: Bóg — Hańba! krzyczeli, Praca — Hańba! Stańczycy! Hańba!...
Tak się bałam, myślałam, że w tej chwili wszystkich nas wyprowadzą... ale wyszliśmy zaraz, bo ci