Strona:Władysław Stanisław Reymont - Za frontem.djvu/249

Ta strona została przepisana.

gwałt, zbiegło się całe miasto. Adam opowiadał wszystkim, jak się to stało, nie ukrywając niczego.
Wzięli go do kryminału, zakuli w kajdany, dostał Nr. 437.
A w parę dni sąd wojenny skazał go na rozstrzelanie.
Uśmiechnął się i wyrzekł do sędziów z dzikim tryumfem:
— Jednego zabiłem za żonę, drugiego zabiłem za dziecko, trzeciego za konia, czwartego za siebie! A wy mnie tylko jednego! Cóż mi zrobicie? Możecie mnie jeszcze pocałować gdziesik.
Wyszedł z podniesionem czołem i nawet nie pozwolił zawiązać oczu.


KONIEC.