Strona:Władysław Tarnowski - Krople czary - cz. I i II.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.
110

I nadleciał trzeci — o groźnéj postaci,
„Héj bracia orłowie! to ścierwo zatrute,
Bo to kości zdrajcy, co krew swoich braci,
Zaprzedał wrogowi, w więzy nierozkute!
Kiedy kraj się szarpał w serdecznéj żałobie,
To on tylko myślał, o sobie! o sobie!...
I z wstrętem się orły od jadła zerwały,
Skrzydeł swoich szumem kości przeklinały,
I niknie w obłokach skrzydlata gromada,
Niknąc zakrakała: Biada! biada! biada!...





Szeregowiec.

Najmilszy syn ojczyzny, z gniazda orląt białych,
Kapłan krwawej ofiary, obrzędów wspaniałych,
Przy której trzęsą ziemią trzodą rycząc działa,
Błyskawicami miecze, druchem śmierć i chwała —
Sztandar powiewa ducha modłów rozhoworem,
A słońce schyla czoło, krwawiąc się wieczorem!...
Duch jego swą prostotą wielki — ciągle czuwa,
Ciało silne, choć duszę nieraz ból zatruwa —
Na ziemi polskiej niemasz tytułu wyższego
Nad tytuł szeregowca, żołnierza wolności —
Ztamtąd, stopnie już idą w dół, od szczytu swego,
A wódz by się uświęcić, z swojej wysokości
Musi się szeregowcem stawać w waleczności!
Jak szeroka ojczyzna, od morza do morza,
Takiemi żyje dumna, krwawi rzek swych łoża.
On jest ojcem ojczyzny, on dozgonnym synem,
Co modli się do śmierci: czynem! czynem! czynem!...
A czyn za niego modli się tu i za światem,
On ostatni w spoczynku, w walce pierwszym bratem,
Po bitwie suchy kawał powszedniego chleba,
Przyprawiony sumieniem jaśniejszem od nieba!
I nierazby w znużeniu swem, za kroplę wody
Oddał kroplę krwi własnej kipiącej i młodej...