Strona:Władysław Tarnowski - Krople czary - cz. I i II.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.
112

Idźcie! idźcie Judasze! naród sam zostanie
On ma blask, co nie gaśnie, a choć gaśnie — wstanie;
Ale nas nie całujcie! na niebios pioruny,
Bo was strują ust naszych grobowe piołuny!
Bo do reszty zgnijecie z hańby cielcem złotym
I po nas — kolej na was —
drgać pod piekieł młotem!
Chociaż my przebaczymy, On wam nie przebaczy,
Wam, coście nie poślepli widząc krew tułaczy!...

∗                         ∗

Szeregowiec najwyższym kapłanem idei,
Jak słup ognisty stąpa wśród losów zawiei,
Bo wyższym jest nad stopnie, kto stoi u szczytu;
On wodzów dobrą gwiazdą, on orłem błękitu —
Nad nim, gdy szelest miota Marji sztandarem,
Ona mu błogosławi w walce z piekłem, z Carem,
Bo on w dziejach tą wieków bywa błyskawicą,
Którą lud Orleańską przywykł zwać dziewicą,
Bo on duchem tchnie takim nieznanego męztwa,
Co nie błyska zbroicą, stroi się w zwycięztwa,
Pod siermięgą Kościuszki, burką Czarnieckiego,
W płótniankę Piasta, czy też w kaptur Kordeckiego —
I raz mu Tell na imię, raz wtóry Kiliński,
Puławski czyli Rejtan, czy zan czy Karliński,
On zawsze nieznajomy i samotny w tłumie,
Kona tak jak Zawisza, choć nie opian w dumie;
Prostotę ma dziecięcia i dziecięcia wiarę,
A serce jak świat wielkie, nito pełną czarę.

∗                         ∗

Dziś — jeden taki człowiek, to całe powstanie
Polskie, w którem padają niemo i nieznanie,
Cała wieść o nim tylko, że padł na swej roli,
I krzyknął: Jezus Maria! lub: naprzód! nie boli!...
Choć walka bohaterów klęsk bywa szeregiem,
Oni pędzą jak rzeka niewstrzymanym biegiem...