Strona:Władysław Tarnowski - Krople czary - cz. I i II.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.
117

Jęczący w czajek pojęki smutne,
We mgłach, czyścowe, dzikie, pokutne!...
Łany skowrończe! łany kwieciste,
Na których nieraz klęcząc, wschód słońca
Witałem, albo w noce gwieździste
Prężąc ramiona w przestrzeń bez końca!...
Niewiele wspomnień rodzinna strono,
Unoszę z Ciebie,... nic prócz tęsknoty,
Z złotą dzieciństwa przędzą wyśnioną
W dzikiéj rozpaczy, wieków sieroty...
I nic — nic więcéj! — matko miłości!
Prócz łez dzieciństwa i snów młodości,
Prócz przekleństw zlanych w błogosławieństwa,
I nocy dzikiéj — jak śmiech szaleństwa!...
Gdziekolwiek pójdę, drogę mą znaczy,
Rozdarty uśmiech niemej rozpaczy,
Dziki, jak nocy cmętarnych śpiew
Jak niemy odgłos sosnowych drzew!...
Jak pierś zdziczała wichrowych skał,
Gdzie przegrzmiał burzy wiosennéj szał!...
O stare drzewa w smutnym ogrodzie,
Co pieśń szumicie w głuchym rapsodzie,
W wichrowéj nocy, dziki wasz bal,
Jak oceanu grzmot wzdętych fal...
Kiedy się wichry już rozkiełzane
Rozryczą, w koło burzą pijane —
Ha! taki dziki północy śpiew!...
To jest polonez mych starych drzew...
Grzmot ich muzyką, Karpackich łun
Piorun świecznikiem, ich dzikich dum —
Stary dąb trzęsąc się cały, na przedzie,
Lipę matronę na gody wiedzie,
A stara lipa Wielka, Piastowa,
W szumie konarów dumę swą chowa,
Za niémi matron lip szpaler cały
Parami stąpa w taniec zuchwały...
Dalej modrzewie, świerki wzburzone,
Jako rycerze w zbrojach zbudzone,
Ich rozczochranych powiewy grzyw,