Strona:Władysław Tarnowski - Krople czary - cz. I i II.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.
125

I zapał nieci, i przeklina wrogi,
Znałem go!.. krzyknie, z dumą i żałobą!..
A czasem — u wrót cichego kościoła
Żebrak za tobą modli się łzą cichą,
Tę łzę Ci skrzydło przynosi anioła,
W serce co się tu — niebratało — z pychą!..
Kto raz szyderstwem usta swoje splamił,
I kochające serce brata zranił,
Kto rozczarował czystą, z wiarą duszę,
Popełnił zbrodnię, co piekła iskrami
Ryta przyleci w sądu zawierusze,
I przeciw niemu, stanie — z piorunami!..
O! tyś był korny, i służyłeś braci
Tem złotem sercem, jak brylanty kłosów,
Których łzy słońce blaskami bogaci,
Aż je skowronek chwyci, w toń, niebiosów!..
Tam! kędy wieje wiatr od Obertyna
Przy skałach Dniestru, stoi domek mały,
Twoich rodziców za tobą włos biały
Powiewa, niemą skargą, co słów niema!...
Choć bohatersko śmierci bohatera
Przyjęli chwałę, bledsza od opłatka
Twarz ich!.. i skarga w łzie ojca zamiera,
A matka? — matka — matka — matka — matka!
W izdebce twojéj, gdzie tyle przewiało
Pracy, walk, smutków, wspomnień i nadziei,
Kędy się tyle godzin przegadało,
Wśród oczekiwań, i losów zawiei....
Tam — wstąpił jeden z twoich towarzyszy,
Któregoś kochał w twéj wiośnie młodzieńczej,
I w pustych ścianach stanął — w martwéj ciszy
Jak w gnieździe, w które, ptak niewróci więcej!
Na niebios błękit! zaiste — wspomnienie,
To żmija, co się kładzie w orle gniazdo,
Ach! to wieczornej gwiazdy — w morzu lśnienie,
Co błyska w falach — ale nie jest gwiazdą!..
I ujrzał okno, przy którem z włosami
Igrał Ci powiew cichego wieczoru,
I piec co huczał, kiedy gawędami,