∗ ∗
∗ |
I na kurhan ten stepowy
Czasem orły przysiadują,
Kryjąc skronie w puch piersiowy
Na wschód słońca oczekują!...
Pomknęła chrobra szarża jak za dni Chocima,
Tak się tylko w miłości lub zemsty objęcie
Chwytają ludzie — dziko — piekielnie! zawzięcie!...
W pyle zniknęły hufce — już Moskwa pomyka
Całym tłumem!... a naszych pogoń orła, dzika,
Gromi siłą z niewoli wstałego olbrzyma —
Wódz i wojsko zebrane na chwałę narodu
Pomściło Ruskich ziemi hańbę i niewolę,
Szkoda! że to jedyna bitwa na Podole
I całą Ukrainę, takiego przewodu!..
Przed grozą ich rycerskiéj, ojczystéj prostoty,
Pierszchła chmara szarańczy, złamanemi roty —
Patrzcie — jak losem ludów kieruje moc święta:
Bracia! to Car wychował sobie te orlęta!...
Już błysnął ranek i u mojéj kraty,
Strugą światłości olśnił ciche światy,
Budzisz się ziemio, a noc w mgieł powodzi
Płaszcz gwiazd za sobą wlokąca uchodzi.....
Jasném tłem niebios rumieni się zorze,