Z wyciągniętemi rękoma lecące
A w ich pajęczych objęciach — więdnące!...
Więc za to w oczy Wam rzucam przekleństwo,
Które wam kiedyś ciśnie — człowieczeństwo! —
My ich nie znajmy! ale strasznie błądzi,
Kto błądzi sercem! bo duchem pomiata!
Gdzie szatan świadczy — tam Bóg niechaj sądzi —
Ja wolę małe dziecię, co zna mało,
Lecz coby dobrze swój katechizm znało
A kraj — Kościuszków miłością kochało —
Wierząc i czując prawdy nieśmiertelne,
Których tu bramy nie schłoną piekielne!..
O mój Józefie, z twéj szorstkiéj ręki
Co pługiem wiedzie po roli,
Dziś otrzymałem dar ten maleńki
Grosz wdowi — grosz dobréj woli....
O mój Józefie, dar ten tak mały
Jak ziarnko w skibę rzucone,
Przed Polską wzrośnie jak dąb wspaniały
Nad skarby blaskiem widome —
A wy wśród ludu, co ciemny, głuchy,
Przez wroga tu zbydlęcony,
Staliście w pośród ducha posuchy
Jak biedny rybak znużony —
Znajdzież, że z ludu Bóg apostoły
I z ludu wybrał rodzice,
Pobłogosławi wasze stodoły
I łaską spromieni lice!
A kiedyś błyśnie wieków godzina