Strona:Władysław Tarnowski - Krople czary - cz. I i II.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.
141

Niechaj duch święty dzieł jéj sławi słońce —
A Marya niech jéj da miłość u ludzi!...
O! daj jéj Panie nów blady nad czołem
Kiedy z wieczornem usypia marzeniem,
Daj jéj anioła stróża z twym promieniem
Którego ona — byłaby — aniołem!...
A ty królowo męczeńskiéj korony
O Maryo! Polki téj wybrane życie,
Błogosław zdrojem rosy upragnionéj
By przeszło tęczą — po chmurnym błękicie!...

Kamieniec Podolski 1861.





Ostatnie chwile Zygmunta Padlewskiego.

Już zastukano kolbą w drzwi więzienia,
Kapłan domawiał słowo rozgrzeszenia,
On powstał — cichy — jak posąg godności
Większy nad piekła — i Carskie podłości...
Wyszli, kibitkę wojsko otoczyło,
On do kibitki usiadł wraz z kapłanem,
Ruszyli — słońce z nad wzgórzów wschodziło,
I rozmawiali — jadąc cichym łanem —
Ujrzawszy cztery groby zakopane,
W których co tylko mordowanych braci,
Ciała grudami były przysypane,
Stanęli — tam już czekali ich kaci —
I zsiadł spokojnie — cygaro zapalił,
Odepchnął, kiedy chciano związać oczy,
I przywiązano do słupa — z uboczy,
Kapłan się Bogu w cichych łzach rozżalił —
On patrzył w niebo — tam! w jasną twarz Boga!
Jak orzeł dziejów — już niewidział wroga,
On widział Polski losy wśród świtania,
Patrzył na słońca wschód, w znak zmartwychwstania!