Strona:Władysław Tarnowski - Krople czary - cz. I i II.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.
142

Błysło — zagrzmiało — schyliła się głowa
Młodzieńcza — taką olśniona jasnością,
Taką żałośną oblana smętnością,
Że wrogi chwilę — stanęły bez słowa!...
I Bóg tę głowę widząc, wspomniał w niebie
Jak jego głowa, na krzyżu uwisła —
I błogosławił, młodzieńcze przez Ciebie
Krainom, kędy Dniepr, Niemen i Wisła!...
Porwali ciało — zepchnęli do dołu —
I przesypywać zaczęli pospołu,
Przebóg! ja żyję! straszny stos zawołał!...
Wtedy zbir jeden jeszcze w dół wymierzył,
Palnął w pierś kulą — a młodzian już nieżył...
A naród niemo o pomstę zawołał!...
I na kurhanie tym rosę co rana
Piją skowronki — nim nucą: Hozanna!





Cieniom Korfa.

Za nim twój naród ślepiony
Uczci twe ciche mogiły,
My dzis młodzieńcze uśpiony,
Niesiem ci wianek róż,
Niech pomsty dzikie anioły
Przywieją chmurą burz,
I pomszczą, wielka duszo,
Skon twój, nad którym dziś braćmi płaczemy
I ziemię Polską na oczyć sypiemy,
A błogosławieństw tych działa niezgłuszą!...
O! tyś z niewoli wolnym wzleciał ptakiem,
Pomnąc, że wolność nasza jest „i waszą!“
Takich się duchów w Cary nocy straszą —
Tyś był szlachetny — więc byłeś Polakiem!