Chciałaś dalszego ciągu tych przechadzek samotnych wśród społeczeństwa Europy i naszego wieku, kochana Cecyljo; uzupełniam więc jeszcze kilką rysami list pierwszy — rad, że choć z tak daleka pisany, nie uszedł twej uwadze — nie dziw — zawsze jesteś tą samą — na pozór lubiącą świat i gwar jego, który przygłusza nie jedno niepotrzebne uczucie, w rzeczy jednak, zawsze tak samo wyrozumiała, zatém wszystko rozumiejąca, i zawsze schylająca głowę przed ideałem, jak polna róża łzami nocy zroszona, którą tchnienie poranku z lekka kołysze o wschodzie słońca... piękniejszą nad inne, bo o własnej woni niewiedzącą.
Obecnie stolica tutejsza bardziej niż kiedy szaleje i wiruje ostatkami karnawału — trzysta balów w tygodniu, to nic. — Dwie rzeczy sobie podobne: duża i mała, krążą arterjami ulic — omnibus i katarynka. - Otwórz jedno i drugie, wysyp figury duże i figurki małe, jedne i drugie złapią się i po smyczku Straussa walcować będą do końca, i poznasz w nich chętnego, wesołego Wiedeńczyka, który cię zbłąkanego wyprowadzi do końca ulicy i jeszcze podziękuje, Wiedeńczyka z hasłem znanem — leben und leben lassen![1] — Wiecie, czém jest odwieczny a zawsze młody, feniksowaty typ Strausoskiego walca. Wielkiego wdzięku jego melodjom, osobnej poetyczności jego polotowi chyba i zawistny młodości pedant odmówi — wyszydzali walc ci, co walcować nie mogli
- ↑ Leben und leben lassen (niem.) — żyj i daj żyć innym.