z żalu ile się zdaje (Byron). Ma on nieskończoności powabów sobie właściwe, jeśli dwie istot sobie podobnych, jedno prawie myślących, poleci jego wirem — czując jednako, i lecąc bez myśli kędy się zaleci. Tak myślałem - ale niestety strony mniej kwieciste ludzkości nawinęły się nieproszone, i widząc gerlandę nieskończoną par kołujących, doznałem pewnej wizij przejrzystości, przez ciała i kwiaty, wizji szkieletów wijących się tanem szalonym, w upojeniu lecących na pochyłości otchłani, by całą kaskadą białych kości, chaosem szału runąć w otchłań czasu — zkąd nie ma powrotu; wspomnienia tylko, te jaskółki przeszłości, wracają stamtąd z ironją nie wiosnę wróżąc — — ale czém są wspomnienia? orszakiem melancholij — od niej smętniejszym, choć tak pięknym, w tak cudne fałdy żałobne okwefionym, uroczym... nieocenionym, gościem, którego nie wiedzieć czemu, choć nas zasmuca, nigdy się nie odpędza, bo taki słodki smutek nam przynosi, a jednak — wspomnienia — to gadziny, które się kładą w gniazdo orła opustoszałe i orła udają — a serce wspominające, wmawia w siebie, że to orlę, choć wie dobrze, że na zawsze orzeł odleciał... więc precz z wspomnieniami.
Cechą też wybitną w życiu Wiednia są teatra drugorzędne — żywioł ich jednak nadto plaski, byśmy się nad nim zastanawiali — jest ich mnóstwo, a wszystkie na jedno kopyto, dowcip, zawsze charakterystyczny, jeśli nie jest rzemiosłem. Milej nam wspomnieć o jednym niedostrzeżonym teatrzyku, miniaturze teatru: To szkoła dramatyczna wiedeńska, nie dawno prywatnémi środkami założona, niekiedy publiczności otwarta. Dla kogoś, co zna nieco ludzi i badał człowieka, arcy zajmujące to i rzewnego wrażenia, widzieć te stopniami kiełkujące talenta przy-
Strona:Władysław Tarnowski - Przechadzki po Europie.djvu/28
Ta strona została skorygowana.