Strona:Władysław Tarnowski - Przechadzki po Europie.djvu/34

Ta strona została skorygowana.
Przechadzki po Europie.


(List z Wiednia.)
II.
Marzec, 1871.
(Dokończenie.)

Co do formy, zwłaszcza kolorytu, nie dostoi ten obraz Makartowi, ale pomysłem, pojęciem i traktowaniem rzeczy jest wznioślejszy o całe niebo. W skromnej, samotnej pracowni siedzi mąż przedwcześnie zestarzały — jednak młody, o łagodném i myślącém obliczu — przed nim na ławie drewnianej — ciało dziewicy — obnażone — zimne, w biały całun do połowy otulone — jak dziecko — lub mumia, to dziecko śmierci nowo narodzone — rysy jej niegdyś cudne... noszą już pierwsze ślady rozkładu... uśmiech zwiędły jeszcze świadczy o życiu, oczy przygasłe — o wdzięku — anatom w nią wpatrzony, jakby mu niegdyś była znaną, znaną blizko... jak człowiek przerażony, który nie przeczuwał, że ją tak — obaczy — że to ciało będzie sekcjonował... skalpel jeszcze drży w jednej ręce, a drugą przesłonięte oczy zdają się zapłakane... w piersi dziewicy blizna, i w głowie blizna — snąć jak ów anatom z „świat i poety“ badał serce — i badał mózg, w jednym i drugim śledząc pierwiastku ducha, którego nie znalazł, zdaje się dumać gdzie duch ten uleciał?... oto treść obrazu — głównie uderzyło nas skostnienie przerażające, jakie z mistrzostwem oddał malarz. Zimno już grobowo — śmierć, sztywność,