Strona:Władysław Tarnowski - Przechadzki po Europie.djvu/57

Ta strona została skorygowana.

pod splugawioną czapką błazeństwa, która trefnisiom wydwarza wszystko dawniej czczone i sama siebie plugawi.
Dalej zawraca autor dowodami poparty przeciw abstrakcjom filozofij niemieckiej, przeciw zasadzie sztuki dla sztuki, a kapłańskie powołanie ducha, ukazuje dobitnie w psalmach przyszłości i odzie do młodości, mieni je pasmem proroczych głosów, i począwszy od nie dokończonego poematu, do dziadów, jasno przestrzeniom ducha przewodniczącym przedświtem. Tak tylko w tém miejscu doliczyliśmy jako łącznik filozofij z poezją, jako księgę pośredniczącą między pojęciami doczesnych a wiecznych rzeczy. Ojczenasz, niestety, nie dopełniony w swej całości, i obok dzieł Trentowskiego, jedyny pokładowy kamień gmachu filozofii rodzimej naszej a całym jej zarysem, stanowiący....
O życie społeczne ludów, — woła dalej, — nie o teorje abstrakcyjne chodzi tym głosom, domagającym się jasnej przyszłości ludów, im siebie poświęca prorok i woła:

„Zgińcie me pieśni, wstańcie czyny moje!”[1]

i właśnie tém je unieśmiertelnił. Podobnie sztuka i nauka w życie społeczne przejść musi, wsiąknąć w jego pory, i motywuje to podobnie jak wyżej, mówiąc, że jakkolwiek dążenie ku temu choć jest powołaniem i celem a nie środkiem jakiejś teorji, jednak nie jest abstrakcją nauki dla nauki. To nowe światło teorij mających stać się praktyką światów słowiańskich, wróży autor.

Tak, bez wątpienia, bo wypełnił się pod tym względem duch germański i romański, świeżo schłostany nemezą dziejową. Duch słowiański ma przeto uprawiać to trzecie pole woli, czynu i wolności, jak dotąd pole myśli i uczucia uprawiał.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Zygmunt KrasińskiPrzedświt”, wers 1167.: Zgińcie, me pieśni – wstańcie, Czyny moje!